Noworoczne postanowienia

postanowienia noworoczne

Noworoczne postanowienia robimy niemal wszyscy. Tylko po co, skoro niewielu z nas ich dotrzymuje?

Noworoczne postanowienia nigdy nie były moją słabością, po prostu ich nie miałam. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że nie odczuwałam potrzeby, aby coś postanawiać z jakiejś tam okazji. Czymże lepszym miałyby być postanowienia noworoczne od tych, dajmy na to, pierwszomajowych? Jakie znaczenie ma to, kiedy coś postanowimy? Zupełnie bez sensu…

Noworoczne postanowienia – schudnę, zacznę biegać, nauczę się języka obcego

Chcesz schudnąć? Schudnij. Zaplanuj sobie jakąś sensowną dietę, zacznij się ruszać. Chcesz zacząć biegać, ćwiczyć? No to już, do dzieła. Teraz, natychmiast i w tym momencie. Po co czekać? Nie wiem, nie rozumiem, bo skoro czegoś chcę to nie odwlekam. Mam chęć napić się kawy, to wstaję, robię ją i piję. Nie planuję, że od nowego roku, po pierwszym, od poniedziałku. Czyż nie jest tak i u Ciebie?

Noworoczne postanowienia, a statystyki

Według badań Forbes Health/One Poll przeprowadzonych w dniach od 18 do 22 listopada 2023 roku w grupie 1005 dorosłych Amerykanów, w swoich postanowieniach noworocznych średnio jesteśmy w stanie wytrwać przez około 2 do 4 miesięcy, z czego:

  • 8% z nas wytrwa przez miesiąc,
  • 21,9% przez 2 miesiące,
  • 22,2% przez 3 miesiące,
  • 13,1% przez 4 miesiące,
  • i tylko 1% przez 12 miesięcy.

Poniżej grafika obrazująca wyniki badań, zapożyczona z serwisu Forbes – źródło zdjęcia.

Postanowienia noworoczne

Jak wspomniałam, badania przeprowadzono na w sumie niewielkiej grupie Amerykanów. Wydaje mi się jednak, że gdyby przeprowadzono ją w Polsce, to wyniki byłyby zbliżone.

Noworoczne postanowienia – dlaczego nie potrafimy w nich wytrwać?

Nie szukałam na ten temat badań, mogę opierać się tylko na obserwacjach znanych mi osób. Sama, jak już pisałam, nie robię postanowień ani noworocznych, ani z żadnych innych okazji. Zauważyłam jednak, że powodów jest kilka. Przynajmniej kilka.

Brak silnej woli

Takie osoby chętnie podejmują wyzwania i postanowienia, licząc że tym razem uda im się wytrwać. Jednak dość szybko z nich rezygnują, często z byle powodu. Z własnych doświadczeń wiem, że jeśli naprawdę mi na czymś zależy, to wytrwam. Może więc brak silnej woli to raczej brak prawdziwej motywacji?

Filozofia tłumu

Może nie do końca jest to filozofia tłumu, ale chodzi mi o to, że często podejmuje się postanowienia pod wpływem grupy. Grono znajomych (wirtualnych lub realnych) rzuca pomysł, na przykład na regularne ćwiczenia. A skoro i my jesteśmy w tej grupie, to niejako z automaty dołączamy. I, o ile nie jest to coś, co faktycznie czujemy, dość szybko odpadamy. Wydaje mi się, że chyba dlatego, iż te postanowienia tak naprawdę nie były nasze, lecz właśnie tej grupy.

Brak wiary w siebie i w efekt

Zaczynając coś nie zawsze mamy w sobie wiarę, że uda się to skończyć. Zakładając od początku scenariusz, że będzie ciężko i raczej mało prawdopodobne, że uda się osiągnąć zamierzony cel, tak właśnie się stanie. To taka samosprawdzająca się przepowiednia. Puszczasz do wszechświata sygnał, że coś zaczynasz, ale właściwie nie wierzysz w powodzenie misji. No i ten wszechświat odpowiada na Twoje sygnały, wspierając… porażkę. No cóż, prosisz i dostajesz.

Zbyt ambitne cele

Jeśli postawisz sobie zbyt ambitne cele (przynajmniej na początek), to szybko możesz się zniechęcić. Nie od dzisiaj wiadomo, że nic tak nie motywuje jak sukcesy. Nawet te drobne na początku drogi, bez wątpienia dodają wiatru w żagle. Stawiaj wiec sobie rozsądne cele – możesz je zawsze zwiększyć, to zadziała motywująco. Lepiej zacząć od małych kroków i z czasem z satysfakcją zwiększyć sobie wymagania.

Zbyt duża ilość postanowień

Może zamiast stawiać sobie kilka ambitnych celów, warto skupić się na jednym? Z reguły postanowienia wprowadzają małą rewolucję w życiu, więc zaprogramowanie tych rewolucji w większej ilości raczej nie zadziała motywująco. W każdym razie niewielu bezproblemowo podoła takim wyzwaniom.

Noworoczne postanowienia – czy w takim razie nie powinniśmy ich robić?

Nie odpowiem na to pytanie, bo (powtarzam się, wiem…) nie podejmuję postanowień. Ani noworocznych, ani z żadnych okazji. Jeśli chcę czegoś, to nie czekam, ale planuję i działam. Tak było z założeniem tego bloga – pomyślałam, że chcę „gdzieś pisać”, przysiadłam i w kilka dni powstała ta właśnie strona. Jednak każdy człowiek ma prawo do swojego sposobu na życie, więc nie uważam, że moje podejście jest z gatunku jedynych i słusznych. Skoro dla kogoś Nowy Rok to okazja, aby przynajmniej spróbować wprowadzić zmiany w swoim życiu, niech to robi. Moim zdaniem jednak warto z tymi zmianami nie zwlekać i nie czekać na specjalne okazje.

Podobne wpisy

0 0 głosy
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze